wtorek, 29 lipca 2014

Polska mentalność na przykładzie fotografii.

zdjęcie: http://www.pbts.com/

Jakiś czas temu zaczął się sezon wesel. Już wiele miesięcy przed planowanymi ceremoniami fotografowie ostrzyli sobie zęby na najnowsze zlecenia. Starczy wyjadacze czy młode talenty - nieważne, każdy chciałby złapać taką pracę, a najlepiej kilka, choć tym drugim znacznie ciężej wkręcić się w fotografię ślubną. Czym kierują się ludzie przy wyborze kogoś, kto na zawsze uwieczni na fotografii te znaczące chwile? Okazuje się, że wcale nie zdrowym rozsądkiem.



Mamy XXI wiek, komuna obalona została w 1989, w tym roku obchodziliśmy jubileusz. Polska teoretycznie została krajem wolnym, młode pokolenie nie wyobraża sobie stania od wczesnego ranka w kolejkach po podstawowe produkty spożywcze, identycznych ubrań czy jednakowych meblościanek w każdym mieszkaniu, cenzury w telewizji i kilku kanałów na krzyż. To tylko niewielka część życia codziennego za komuny, o którym nikt z nas już nawet nie myśli. Nasz kraj coraz bardziej przestaje odstawać od innych krajów Unii Europejskiej, globalizacja serwuje to samo w każdym kraju, potrafimy dogadać się po angielsku i uważamy się za wykształconych, albo przynajmniej dobrze poinformowanych. Teoretycznie wszystko gra, ale praktycznie?

Pewna pani organizuje swojej córce wesele. Dziewczyna starsza ode mnie o rok planuje w przyszłym roku wyjść za mąż. W porządku, nie wnikam w relacje innych ludzi, chodź w głębi mnie to dziwi ze względu na moje sceptyczne nastawienie do związków w tym wieku, ale co ja tam mogę wiedzieć! Najwyżej mogę polecić szczęściarze dobrego adwokata, całkiem sporo moich znajomych aspiruje w tym kierunku! Myślę, że za kilka lat z przyjemnością zajmą się sprawą rozwodową. Ale wracając do tematów, rodzice obu stron planują spektakularne wesele - dobry zespół, wspaniałe jedzenie, perfekcyjna otoczka wizualna. Wszystko ma być dopięte na ostatni guzik, mamusia  puszy się niczym paw entuzjazmując weselem. Ma być najlepiej, ale jak najtańszym kosztem. Wszystko musi być najwyższej jakości. Piętnasta sąsiadka poleciła dumnej mamie zespół X. To z pewnością najlepszy zespół w historii i nie ma co szperać w internecie - po prostu tak jest, bo pijane sąsiadki wspaniale bawiły się przy ich aranżacji "Mydełka Fa". Salę wynajmą tą, w której córka brata miała dwa lata temu swoje pięć minut razem ze swoim byłym już mężem, który zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką. To idealny powód, by zrobić lepszą imprezę! By córeczka zatroskanej mamy miała ładniejszą sukienkę, przystojniejszego męża, lepsze jedzenie, gości, księdza, ministrantów. W tym samym miejscu. Bo trzeba się pokazać. Zwłaszcza, że obie rodzinki od lat zawzięcie ze sobą rywalizują.

A co z fotografem? Co do tego zamieszania ma fotograf? To samo, co zespół, sala, sukienka z tandetnego salonu sukien ślubnych "U Haliny". Musi być najlepszy - czytaj: polecony przez osoby o nieskazitelnym guście, smaku i stylu. Czyli sąsiadki, panią fryzjerkę, listonosza i babcię. W takim razie wróćmy do mojego pytania zadanego na początku: czym kierują się tacy ludzie przy wyborze fotografa? O opiniach znawców już wspomniałam., ale istnieje również kolejny, bardzo istotny czynnik: sprzęt. Jeśli posiadasz puszkę z miliardem guziczków, wielką lufę i lampę błyskową, pod których ciężarem uginają się kolana i wyrabia biceps, możesz zacząć się cieszyć, bo masz tę posadę jak w banku! Ale to nie wszystko, ważne jest również portfolio. Zabiegani organizatorzy wesela muszą wiedzieć, że naprawdę jesteś fotografem. Dobrze jest mieć stronę internetową, na której umieścisz swoje zdjęcia. I to nie byle jakie, bo ślubne. Jeśli masz na swojej stronie sesje indywidualne albo jakąś relację z komunii - daruj sobie przekonywanie do siebie kogokolwiek, bo na pewno nie potrafisz zrobić zdjęć na ślubie. Musisz mieć zdjęcia ślubne i kropka. Fajnie by jeszcze było powiedzieć, że masz w domu swoje prywatne studio. +100 do profesjonalizmu. Co jeszcze świadczy o profesjonalizmie? Wiek. Bo przecież im więcej lat ma fotograf, tym lepsze zdjęcia zrobi. Tutaj zapewne wygra osiedlowy pan fotograf, u którego wszystkie starsze panie od 30 lat robiły zdjęcia do dowodu.

Taką papką karmią swoje dzieci niektórzy rodzice. To, co nowe i nieznane jest zapewne gorsze. Najlepiej dusić się w tym samym sosie całe życie i nie wychodzić poza bezpieczną linię, za którą znajdują się nieznane, nieodkryte tereny. Zaszczepiają w nich swój zalążek życia w komunizmie, który utknął w nich wieki temu i kreują zamknięte na świat osoby, przy okazji podcinając skrzydła tym, którzy nie boją się mierzyć dalej.

Nie trzeba mieć drogiego sprzętu czy lat doświadczenia. Owszem, to zawsze dodaje prestiżu, ale z samym sprzętem i doświadczeniem bez jakiejkolwiek pasji i talentu niewiele zdziałamy. Czasem wystarczy kreatywność i umiejętności, czego bardzo często nie mają starzy wyjadacze zamknięci w swoich schematach. Mogę śmiało stwierdzić, że wielu moich rówieśników zajmujących się również fotografią stworzyłoby lepszy projekt, niż fotograf zatrudniony na przykład na mojej studniówce. Młodzi ludzie są kreatywni i nie działają 'na odwal się'. Chcą zarobić i wykonać jak najlepszą pracę, która jest ich wizytówką w późniejszej karierze. Nie mówię jedynie o fotografii, tylko o wszystkich innych dziedzinach. Cieszę się, że wszystko się zmienia i są ludzie, którzy otwierają nam drzwi. Jednakże potrzeba jeszcze wielu lat, by na dobre zmienić myślenie całego polskiego społeczeństwa. A przynajmniej większości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz