czwartek, 5 czerwca 2014

Początki końca

zdjęcie: tumblr.com
Tyle razy zabierasz się do pisania bloga. Robisz to kilkukrotnie na przełomie lat i za każdym razem w momencie, gdy zdobędziesz już jakieś skromne grono osób zainteresowanych - rzucasz to z paru prostych powodów. Tak jak i z resztą... wszystko. Miliony pomysłów na minutę rodzą nieograniczony chaos, który nie pozwala tworzyć, funkcjonować. Nie pozwala na nic. W rezultacie nie wiesz, od czego zacząć. Znasz to, prawda? Oby nie.


 Piszesz posty z taką częstotliwością, że Twoi czytelnicy zastanawiają się, czy aby na pewno Cię kojarzą. W dodatku każdy nowy post zaczyna się od słów "Wybaczcie, że tak długo nie pisałem...", więc każdego krew zalewa i klika czerwony krzyżyk w prawym górnym rogu. Twój blog ma rok i pięć notek. Każda z innej parafii, bo nie mogłeś się zdecydować na jakąkolwiek tematykę. Ostatecznie wrzucasz bloga do szufladki "lajfstajl" i piszesz, że nie masz czasu, więc zapraszasz czytelników na stronę na Facebooku prosperującą identycznie, jak Twój blog. A potem, po roku czy dwóch orientujesz się, że mogłoby być z tego coś naprawdę dobrego i chcesz zakładać kolejnego bloga, tamten uprzednio usuwając. Krąg się zatacza.

Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie przepraszam i ich żałuję (mimo że niczego w życiu nie żałuję, ale to się wytnie).
Jestem Ven, a to taki mój nowy start. Chcę się tutaj dzielić swoimi przemyśleniami i opiniami. Przeżyciami niekoniecznie, bo nie lubię się spowiadać. W końcu chcę pisać bloga, a nie scenariusz "Mody na sukces". Zaczynanie nowych etapów kiepsko mi wychodzi, ale nic tak nie zmusza do zmian, jak wymaganie od siebie systematyczności. Blog mógłby mi w tym pomóc, zwłaszcza, że od zawsze lubiłam pisać i myślę, że mam się czym z Wami podzielić.
Trzymajcie kciuki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz